Mam nadzieję, że post zmotywuje nie tylko mnie, ale i was, moich kochanych czytelników. :)
Zacznę od tego, że w swoim życiu często mam okresy złe i gorsze. :D Z natury jestem pesymistyczną realistką, zazwyczaj jeśli są plusy i minusy, to te drugie zauważam szybciej. Często jest to denerwujące dla mojego otoczenia, ale i dla mnie samej. Dlatego od czasu do czasu, po dawce pozytywnych wrażeń, dobrej energii i miłych wydarzeniach w życiu staram się zmotywować siebie do bycia większą optymistką. Taki mam też cel w tym poście, ponieważ wiem, że nie tylko ja jedna mam taki problem ze sobą, ale też wiele moich przyjaciół, znajomych i reszty ludzi.
Tym razem bodźcem do działania okazało się niezwykłe semi z Paulą, czyli już moje trzecie (swoją drogą - będzie więcej) szkolenie z tą niesamowitą trenerką. Ale o samym semi będzie w oddzielnym poście. Po takich dłuższych spotkaniach z najczęściej mega pozytywnymi człowiekami mam wiele przemyśleń, wniosków i planów. Tak jest i tym razem. Mam nadzieję, że tym razem wrażenie dobrej energii pozostanie we mnie na dłużej, ponieważ zapiszę to tutaj. :)
1. Przede wszystkim, najważniejsza dla mnie rzecz w pozytywnym myśleniu to zaakceptowanie siebie, obecnej sytuacji, pogodzenie się z aktualnym stanem rzeczy. Brzmi trochę jak z poradnika "bądź szczęśliwym człowiekiem" lub coś podobnie absurdalnego. Ale mówię poważnie, mam z tym największy problem. Myślę, że dla każdego to może być coś zupełnie innego. Ja lubię dużo myśleć, planować, analizować swoje życie, moje wypowiedzi i własną aurę. To pomaga mi w akceptacji. Jeśli chodzi o pieskie życie, staram się nie przypominać i nie męczyć wciąż tymi samymi problemami. Jeśli coś nie wychodzi, nie idzie po mojej myśli, powinnam po prostu odpuścić, ponieważ to sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
Zdjęcie dla urozmaicenia :D |
3. Trudnym, aczkolwiek niezwykłym procesem jest zauważanie pozytywnej strony każdej rzeczy, czynności. Osobiście nie udaje mi się to nawet w 50%, ale czasem łapię się na tym, że myślę o złych konsekwencjach. Wtedy mówię sobie: "weź się ogarnij, przecież to jest dobre w tym sensie, a jeszcze lepsze w tym". Pamiętanie akurat o tym, jest dla mnie przydatne.
4. Ogromnie ważnym czynnikiem jest dla mnie pomoc najbliższych. Jako mała dziewczynka bardzo dusiłam w sobie wszystkie emocje, ponieważ nie miałam przyjaciela, któremu mogłam zaufać. A byłam i nadal jestem strasznie wrażliwa, uczuciowa i emocjonalna. Bardzo niewiele trzeba, by doprowadzić mnie do płaczu. I ta druga osoba, z którą mogę porozmawiać w trudnej dla mnie sytuacji jest w takiej chwili chyba najważniejsza.
Grunt to przyjaciel :) |
Mało "psie" te moje przemyślenia, ale jak już wiecie, lubię na swoim blogu pisać to, co przyjdzie mi do głowy. :) Nie jestem psychologiem, ale interesuję się ludzkimi zachowaniami, procesami myślowymi i przyczynami pewnych stanów. Głównie dlatego, że sama mam trochę z tym problemy i często staram się jakoś ogarnąć swoje życie. Mogę wam jeszcze powiedzieć, że jakaś zmiana we mnie, nieważne, czy to obcięcie włosów, czy posprzątanie pokoju, czy zapisanie się na zajęcia, to wszystko motywuje mnie do większych zmian. A zmiany często wychodzą nam na dobre. :)
Żyjemy w takich czasach, że wiele z nas nie radzi sobie z ogromem świata, przez to popada w depresję i wtedy jest źle. Oczywiście, to jest przyczyna w dużym uogólnieniu. Mam nadzieję, że niewielu moich czytelników ma takie problemy ze sobą, ale chciałabym się też dowiedzieć, czy nie jestem sama. :)
Standardowo, opowiedzcie mi o sobie i czy podobają wam się takie wpisy?
Bardzo mnie to ciekawi. :)
Hmm...w sumie to nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę teraz powiedzieć, to to, że mogłabyś zostać jakimś specjalistą, czyt. psychologiem, np. razem ze mną, bo właśnie ten zawód chcę wykonywać w przyszłości :) O ile się trochę ogarniesz i poukładasz te wszystkie trudne sprawy na bok.
Wszystko się ułoży. Zobaczysz.
Powodzenia :)
Pozdrawiam i zapraszam do nas :P
Hahaha, teraz to i tak mam wszystko poukładane :D A tak szczerze, to nie chciałabym być psychologiem, ponieważ jest ich masa. :) Mam trochę inne plany na przyszłość, a psychologia to tylko dodatek do całości ;)
UsuńMi wpis strasznie się spodobał i byłoby fajnie od czasu do czasu móc poczytać takie refleksje. :)
OdpowiedzUsuńPo za tym masz świetne podejście, od razu podniósł mi się poziom zmotywowania. :D
Super! bardzo się cieszę :) nie planuję tego bardzo często, ale czasem lubię takie wolne przemyślenia. :)
UsuńMi również się spodobał, chciałbym więcej, ale nie w dużej częstości (sam czasem mojego bloga odrywam od tematu o moim psie)
OdpowiedzUsuńMiałem okresy, godziny OLX`a wszystkie oferty po kolei, potem kolejne godziny na zagranicznych forach i stronach by znaleźć informację o tym czy pies który mi się podoba jest zdrowy (niektóre informacje są tak okrojone), ciągłe myślenie o tym, brak koncentracji (kogo obchodzi notacja wykładnicza, całki, graniastosłupy i inne dziwne cuda kiedy myślisz o "wymarzonym" psie)
Bardzo mnie to cieszy :)
UsuńDobrze znam to uczucie, tylko u mnie dochodziło do załamań nerwowych, a z moim charakterem była to trochę kiepska sytuacja. Ale mam nadzieję, że już się to nie powtórzy. :)
Post bardzo ciekawy. W ogóle, gdy zobaczyłam tytuł o motywacji to tak jakoś stwierdziłam, że muszę znowu zacząć coś robić - akurat teraz tyczy się to psa, bo przez wakacje często ćwiczyliśmy itd, a teraz? Teraz to jakoś brak czasu, ale bardziej przeważa lenistwo...
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś szukałam tej rasy, która mi się podoba, czytałam dużo o niej. Po prostu planowałam jaki będzie mój drugi pies. Ale powiedziałam sobie 'stop'. Najpierw trzeba ogarnąć swojego jednego psa, a potem można się zastanawiać powoli nad drugim. :)
No i ja mogę powiedzieć, że też jestem bardzo wrażliwa, ale lepiej o tym nie mówić.
Pozdrawiam. :)
Mnie się post spodobał - jestem pesymistką-optymistką. Wszystko na raz. Mam dni, w których mam ochotę zabić moje Psy, a są też takie, w których błagam wszystkich, żeby żuli miliony razy... :P
OdpowiedzUsuńPS - tu masz mojego bloga:
UsuńPsi-zawrot-glowy.blogspot.com
Xd
Introwertycy już tak chyba poprostu mają. Dużo myślenia mało działania. Sama łapię się na tym, że zamiast robić COŚ to narzekam, analizuje już minione sytuacje albo planuje odległą przyszłość zamiast tę najbliższą. Grunt to spędzanie z pozytywnymi ludźmi i zajęcie się czymś, aby nie mieć zbyt wiele czasu na analizowanie tego jakim sie jest człowiekiem i innych dziwnych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuń