3 grudnia 2014

Dramat...

Jesteśmy już po sterylizacji. O 15 dzisiaj byliśmy po psiaka. Od tamtej pory śpi. Jeszcze jej takiej nie widziałam, ale mam nadzieję, że jej przejdzie. Wszystko poszło bardzo dobrze, nigdy więcej cieczki. :D

Ale teraz przykra wiadomość. Zrobili zdjęcia bioder i łokci.
Lusia jest chora. Ma bardzo poważną dysplazję w obydwu biodrach. :( Stopień E. Nie wiem co ja mam teraz zrobić. Jeszcze wczoraj robiłyśmy vaulty i nawet nauczyłam ją wskakiwać na plecy. I to był ostatni raz. Jestem zła. Dlaczego teraz, kiedy jest taka fajna, tak dobrze nam się pracuje. Miałam marzenie, żeby dojść do A3 w agility. Już nigdy nie zrobimy nawet A1. Możemy sobie rekreacyjnie ćwiczyć, ale to nie to samo. Trenuje się dla jakiegoś celu, a ja ten cel straciłam. Oczywiście, możemy wziąć się za obi, jakieś sztuczki, ale moją pasją jest właśnie agi... Dlaczego spotykają mnie same przeciwności.

Wet powiedział, że Lusia jest zbyt lekka i drobna, żeby była to nasza wina. Powiedział, że to raczej na pewno wina genów. Ale jej rodzice są zdrowi. Podobno... Zastanawiam się czy ona jedyna z tego miotu jest chora. Gdyby jeszcze jakiś jej brat albo siostra mieli dysplazję, to byłoby bardzo niefajne. Znaczyłoby to, że rodzice mogą nieść chorobę. Kurczę, czemu akurat my.

Nie wiem, czy chce wam się jeszcze czytać mojego bloga. Postaram się pisać jeszcze trochę, chyba że całkowicie stracę motywację. Załamałam się po informacji o chorobie. Nie życzę tego nikomu. Okropna sprawa. I tu nawet już nie chodzi o mnie. Mój pies musi żyć z ciągłym bólem, nie może skakać, biegać za szybko, robić niczego co ostatnio pokochał. Lusia od zawsze miała pecha.

Dziękuję tym paru osobom, które tu jeszcze zaglądają. :)

Pozdrawiamy
Kasia i Lusia

37 komentarzy:

  1. Dysplazja to nie jest koniec świata, a poza agi jest mnóstwo innych super sportów w których border może się idealnie sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale naprawdę mocno się już wkręciłam w agi. Nic innego mnie tak nie ciągnie, a próbowałam już właściwie wszystkiego.

      Usuń
  2. Zdrowka dla Lu
    Trzymaj się! Ja zawsze z wielka chęcią czytam waszego bloga

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi z powodu diagnozy. A postawił ją jakiś "zwykły" wet, czy ortopeda? Może warto skonsultować to jeszcze ze specjalistą? Zdjęcia RTG też warto robić u wetów z odpowiednią specjalizacją, bo zdarza się, że "zwykły" wet źle ułoży psa do zdjęcia i już wynik wychodzi przekłamany. O diagnozie warto poinformować hodowcę i właścicieli rodzeństwa, ale pewnie o tym wiesz.

    Trzymajcie się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mamy zamiar ich poinformować, a podejrzewamy, że właściciele brata już wiedzą. Nasz wet ma specjalizację z radiologii, robi zdjęcia z którymi można pojechać do uprawnionego lekarza, bo nasz nie ma uprawnień żeby wpisać to do rodowodu. Ale widać, że on się na tym zna. Zaproponował nam kilka rozwiązań, długo z nami o tym rozmawiał. Poza tym wysłał zdjęcia do kolegów z uprawnieniami i oni powiedzieli to samo.
      No niestety, szczerze, to byłam na to trochę przygotowana.
      Dziękuję za wparcie. :)

      Usuń
  4. aż brak mi słów..... ale mam nadzieje ze mimo wszystko będziesz nadal prowadzić bloga bo lubię tu zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że jeszcze się nie poddam.

      Usuń
  5. Współczuję... Ale nie ma co się załamywać, pies z dysplazją może normalnie żyć tylko trzeba ograniczyć mu obciążające stawy aktywności. Czasem trzeba zrezygnować ze swoich marzeń dla dobra psa. Pozbieraj się, bo nie ma co przekazywać takich negatywnych emocji Lucy. Ona tego nie zrozumie i jeszcze pomyśli że ją za to obwiniasz.
    Trzymaj się... powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy niej staram sie być bardzo zadowolona, bo wystarczy olewać ją przez chwilę, a ona się obraża, więc wolę nie ryzykować. :)

      Usuń
  6. Przykra wiadomość :(. Współczuję Wam, ale to w końcu nie koniec świata. Na pewno znajdziecie sobie jakieś zastępcze zajęcia i wszystko się ułoży!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze że już po sterylizacji :) Współczuje wam, ale dobrze że to nie jest coś poważniejszego ;) Wierzę że się nie poddasz z pisaniem bloga :)
    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest to poważne. Wet twierdzi ze to ewenement ze border ma tak ciężką dysplazję.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Moja sąsiadka ma sukę ze schroniska, to jest pies w typie wyżła i stwierdzono u niej jakąś silną dysplazję, ona nawet biegała inaczej niż zwykłe psy. Wiem, ze była leczona u jakiegoś profesora-ortopedy, miała mieć jakąś operację i chyba są dobre rezultaty. (Mieszkamy w W-wie). Mogę się dowiedzieć więcej, jeśli chcesz, ale przede wszystkim nie załamuj się :). Ja mam pół-borderkę, która w ogóle nie chce nawet przynieść patyka ale jest urocza i życie z nią jest codziennie pełne niespodzianek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och uwierz, przechodziłam przez to samo, a do zabawy doszłam naprawdę ciężką pracą. Co do tej operacji, mamy zamiar pojechać do jakiegoś dobrego ortopedy, a jak na razie wet nam powiedział ze operacja nie jest potrzebna, bo pies jest młody i na razie nie odczuwa bólu. Zobaczymy za jakiś czas. :) ale dziękuje za pomoc, wiem do kogo sie zwracać w razie potrzeby. ;)

      Usuń
    2. Bardzo jest mi przykro... Zdrowiej Lusia :( Mam nadzieje,że nie przestaniesz prowadzić bloga, bo jest świetny! :)
      Zapraszam do nas http://jessie-zafira.blogspot.com

      Usuń
    3. Dziękuję i również mam taką nadzieję. W sumie mam teraz więcej wolnego czasu, bo zbliżają się święta, więc popracuję nad tym. :)

      Usuń
  9. Bardzo wam współczuję :c . Ale miejmy nadzieję że wyzdrowieje.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedactwo moja dalej się po operacji (na rzepkę) nie pozbierała, współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ok. rok po operacji próbowałyśmy znowu.. z tunelem bo ze skokami nie był szans wyszło nieźle

      Usuń
    2. No my skoków już nie będziemy robić wcale. Chociaż teraz Lu ma tyle energii ze to az dziwne. Cały czas chce skakać ale przynajmniej nauczyła sie już ze nie wolno samej wchodzić po schodach. :)

      Usuń
    3. Wnosisz ją? Mi weterynarz kazał a ja 72 schodki na górę... tyle że pies mały.
      Trzymamy kciuki mamy nadzieję, że będzie dobrze

      Usuń
    4. Tak, ale ona jest dosyć ciężka wiec czasem sie zdarza ze wejdzie sama. Ale na szczęście tylko jedno piętro.
      Dzięki. :)

      Usuń
  11. Straszne, biedactwo. Przykro bardzo, trzymamy za Was kciuki. Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie martw się , nie wszystko stracone. Obi też potrafi być fajną alternatywą, jedz na jakies seminairum to sama sie przekonas,z że to nie jest nudne posłuszeństwo. Też mam BC z dysplazją, tyle że łokciową i do tego jeszcze ocd, więc wiem co czujesz. Warto tez wpisać Lusię do bazy chorób bczdrowie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obedience trenujemy już dość długo tylko nigdy sie w to nie wgłębiałyśmy. Magda Łęczycka nam pokazała ze obi to niezły fun tylko ja po prostu wolę agility. Szczerze to już ją wpisywałam do bazy ale chyba muszę wysłać jeszcze raz bo nie widzę ba stronie.

      Usuń
  13. Przykro czytać takie informacje, bardzo współczuje :(
    Mam nadzieję, że wszystko Wam się jakoś ułoży i znajdziesz aktywność, która będzie odpowiednia dla Lusi, a i Tobie będzie sprawiać przyjemność dając możliwość wspólnej pracy z nią :)
    Podsyłam też linka do bazy chorób, w której wpisane są inne chore borderki - http://www.bczdrowie.pl/dysplazja.html - myślę, że warto pomyśleć o wpisaniu tam Lusi.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. :) napisałam w poprzednim komentarzu ze już ja wpisałam do bazy ale muszę chyba ponowić bo sie nie zapisała.

      Usuń
    2. Mam jakiś problem z wpisaniem jej. Próbowałam kilka razy i nadal jej nie ma

      Usuń
    3. poczekaj, bo posty sa zatwierdzane/weryfikowane w bazie, wiec moze to troche potrwac, ja na wpis czekalam ładnych pare dni ;)

      Usuń
    4. Faktycznie, nie doczytałam ostatniego komentarza ;) Też czekałam na wpis kilka dni, więc Twój na pewno za jakiś czas po prostu się pojawi :)

      Trzymam za Was mocno kciuki, żeby wszystko się mimo wszystko pomyślnie ułożyło :)

      Usuń
  14. Weszłam przez przypadek, z ciekawości przeczytałam... Jak czytałam, prawie się popłakałam. Borderek i dysplazja... Bardzo spóźnione pozdrowienia, choć wyzdrowienie suni byłoby cudem :( Ale w końcu cuda się zdarzają... Mam nadzieję, że wszystko jakoś pójdzie, jest wiele innych aktywności i zajęć ;) Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszamy częściej :) Wet nam to samo powiedział. U borderów taka choroba wręcz nie ma prawa wystąpić. Te psy zostały stworzone do dużych obciążeń fizycznych.

      Usuń
    2. A to z pewnością, bo jestem zagorzałą psiarą :) I sama uprawiam amatorskie agi- z moim jamnikowatym :D Nie samym agility żyje border, nie martw się :)

      Usuń

Napisz w komentarzu link do swojego bloga. Jeśli mi się spodoba, dodam go do obserwowanych. Zachęcam do komentowania :)