14 lutego 2014

Nowości i trochę gadania :)

Przepraszam Was, że tak długo nie dawałam znaku życia ale jakoś sobie z Luśką dajemy radę. Z newsów to chyba tyle, że Misiak skończył pól roku. Oprócz tego dzisiaj będzie nasze pierwsze prawdziwe rozstanie. Wyjeżdżamy z rodzicami na narty, a Lusiaka zostawiamy z ciocią. Nie wiem jak to przeżyjemy. :( Czas pokaże.


Mam wielką ochotę pojechać na semi z Patrycją Kowalczyk do Annówki w marcu, ale jakoś nie mogę się zebrać i nawet nie wiem, czy są jeszcze miejsca.

Co do obi, to ćwiczymy wytrwale to, co pokazała nam Magda. Potrafimy już pace i kice (szybki siad i waruj), oraz stój z leżenia i dzisiaj po raz pierwszy wyszło nam leżenie ze stania. Ma bardzo ładny siad ze stója, ponieważ przez przypadek nauczyłam jej właśnie wersji z podsuwaniem tylnych łapek, kiedy uczyłam jej siadania. Chodzenie przy nodze ćwiczymy na różnych prędkościach, chociaż najwięcej wolno, żeby oduczyć Lusiaka wyprzedzania. Ma do tego bardzo duże skłonności, ale walczymy. Nie mam bladego pojęcia jak zacząć skręcanie w lewo, bo w prawo to ona aż za dobrze robi :D. Mam też niemały problem z aportem. Nie za bardzo przepada za trzymaniem go w pyszczorku. Bo przynosi raczej zawsze, chyba że coś odbije do borderkowego móżdżka :D.

Ostatnio niestety pokazały się pewne problemy, ponieważ odwołanie przestało działać. Na spacerze z mamą prawie wpadła pod samochód i nie wiem jakim cudem jeszcze żyje, ponieważ była bez linki. Od początku miałyśmy duży problem z samochodami, więc dużo pracowałyśmy i udało nam się dojść do etapu, że Lusia kładzie się jak widzi światła. Może to przyzwyczajenie zadziałało. Mamy też spory problem z ciągnięciem smyczy. Przed 'dojrzewaniem' też trochę wypracowałyśmy i nie było tyle ciągnięcia co wcześniej. Ale teraz jest znowu to samo. Mamy nadzieję z mamą że to tylko wiek dojrzewania i zaraz tego nie będzie. :)

Pojawiło się też coś zupełnie niespodziewanego. Mianowicie okazało się, że Lusia jest za gruba! Oczywiście nie jakoś bardzo, tylko według naszej trenerki jest na granicy i to może za bardzo obciążyć jej stawy. No i od tygodnia psinka jest na delikatnej diecie, która opiera się na tym, że nie dajemy Lusiakowi tego, co akurat jemy :D i dostaje odrobinkę mniej karmy. Uważam, że nie jest to jakieś bardzo radykalne i raczej jej pomoże niż nie pozwoli jej dalej rosnąć czy coś takiego.

Ogólnie mamy się bardzo dobrze, tylko jest jeszcze problem z agility. Po tak długiej przerwie, jaką jest miesiąc (!) okazało się, że Lusiak zapomniał jak się biega za ręką pańci :D. I teraz na pierwszym treningu w lutym zamiast ćwiczyć torek, my biegałyśmy sobie po tunelach i podczas tych prościutkich ćwiczeń socjalizowałyśmy się z koleżanką ze szkoły, Kamą. :) Ma taki sam problem jak Lusia, bo bardzo ją wszystko rozprasza podczas biegu. No i na koniec treningu było naprawdę dobrze! Tylko miejmy nadzieję że nic się nie wydarzy podczas mojej nieobecności i po feriach będzie tak samo dobrze. :D

Tutaj po raz pierwszy króciutki film :). Tym razem z zabawy:



Podziwiam tych, którzy czytają mój jakże ciekawy blog :) i tych, co dotrwali aż tutaj. Dzięki!

Tak wyglądał Lusiak przed rozstaniem. Za tymi drzwiami jest garaż, więc to wygląda trochę jakby ona wiedziała, ze zaraz pojedzie. :(


Tu mam jeszcze z czasów śniegu :D


No i jeszcze jedno z moich ulubionych:


Oczywiście jakość zdjęć jest powalająca, to z powodu ciągłego używania telefonu w roli aparatu. :)
Pozdrawiam wszystkich, hej! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz w komentarzu link do swojego bloga. Jeśli mi się spodoba, dodam go do obserwowanych. Zachęcam do komentowania :)