8 lutego 2015

Borderowe dziwactwa part 1.


Wydarzenia z ferii, ale również z całego okresu naszej znajomości, skłoniły mnie do rozpoczęcia takiego cyklu. Jak pewnie większość z was wie, border to bardzo wymagający pies, nie każdy umie sobie z nim poradzić. Może i mój border nie jest do końca "prawdziwym" borderem, ale jednak posiada większość cech worków. Dlatego na podstawie własnych doświadczeń postanowiłam wam przybliżyć nieco temat borderowego, maniakalnego momentami pasania i ganiania wszystkiego, co się rusza. Oczywiście nie każdego bordera to dotyczy. Jednak słyszałam o wielu psach znajdujących sobie ujście instynktu w ten sposób. Zapraszam do lektury. :)


Nasz jedyny problem związany z tym tematem, to ganianie samochodów. Myślę, że jest to chyba najbardziej niebezpieczna dla psa forma tego zachowania. Znam bordery które gonią biegnących ludzi, rowerzystów, motocyklistów, a zapewne większość słyszała o zaganianiu małych dzieci. Na szczęście my nie musimy zmagać się z tymi problemami, ale pozostaje kwestia samochodów.

Jak to się zaczęło?
Kiedy Lusia do nas trafiła jako mały szczeniaczek, już miała ten problem. Lecz wtedy nie ciągnęła tak mocno jak robi to teraz. Podejmowałyśmy wraz z mamą wieeele prób oduczenia jej tego strasznego zachowania, między innymi jeździłyśmy na bardzo często uczęszczane drogi, próbowałyśmy odwrócić jej uwagę lub zastąpić czymś. Wszystko działało przez chwilę, a że nasz border był bardzo cwany, w ciągu kilkunastu minut odwracał wszystko przeciw nam. Na przykład jedna metoda polegała na wołaniu jej gdy zbliżał się samochód, a za przyjście dostawała smaczka. I było bardzo okej, do czasu, kiedy zaczynała co chwilę przybiegać po jedzonko, a jak nie dostała, rzucała się na kolejne auto. Przeszłyśmy istny horror, na każdym semi z mądrymi ludźmi pytałam się co można z tym zrobić, padały różne pomysły, między innymi dyski fischera. Niestety, żadna metoda nie była wystarczająco dobra, a Lusia dysków się bała, a przecież pozytywne metody szkolenia nie polegają na wywieraniu strachu u zwierzaka.

Jak sobie z tym poradziłam?
Przede wszystkim, nie mieszkamy przy ruchliwej ulicy, więc taka umiejętność nie jest u nas wykątkowo niezbędna. Postanowiłyśmy same znaleźć dobrą metodę. I znalazłyśmy. Zastąpienie ganiania innym, wyciszającym zachowaniem. Mianowicie leżeniem. Nauka tego nie zajęła nam dużo czasu, wręcz kilka dni, może tydzień czy dwa. Efekty tego są takie, że kiedy pies słyszy, że coś nadjeżdża, od razu się kładzie. Nie ważne, czy jest na smyczy, czy bez. To zachowanie jest bezwarunkowe i pewnie kilka razy uchroniło Lusię od kalectwa. ALE, czasem zdarza się, że coś w małym borderowym móżdżku nie styka i pieskowi przypomina się, że fajnie jest rzucić się na jadący samochód. Innymi słowy, nie mogę sobie pozwolić nawet na chwilę nieuwagi, bo może się to skończyć tragicznie. Najbardziej pociągające są te bardzo szybkie, jadące bardzo blisko psiego noska. Niektórzy zarzucają mi, że to moja wina, że takie zachowanie w ogóle wystąpiło, ale ja jestem naprawdę zadowolona z obecnej sytuacji. Oczywiście, ciężko jest, gdy idziemy ruchliwą ulicą, wtedy zazwyczaj pozwalam jej po prostu ciągnąć na bardzo krótkiej smyczy, bo nigdy nie doszlibyśmy do celu, ciągle kładąc się na ziemi i czekając aż wielka owca na kołach sobie pojedzie.

Kiedyś na semi w Płocku Iwona Gołąb powiedziała mi, że showki mają trochę przestawione w głowach, jeśli chodzi o instynkt. Wiedzą, że mają coś paść, ale nie do końca wiedzą co. I według niej, Lusia właśnie samochody wybrała na swoje owce. A jak wiecie, ciężko jest walczyć z instynktem. Dlatego ja jestem bardzo zadowolona z tego, co już mamy w tej kwestii. Jednak mam cichą nadzieję, że kiedyś uda mi się zawziąć i w wolnej chwili popracuję nad tym tak, żeby całkowicie wyeliminować to zachowanie. Mam kilka pomysłów, ale wymagają dużych zasobów czasu i energii. :D

Jeśli spodobał wam się ten post, poprowadzę ten cykl dalej i co jakiś czas będę dodawać wpisy na temat dziwnych zachowań u borderów, a przynajmniej mojego i na podstawie własnych doświadczeń. Mam nadzieję, że niektórym ta seria da do zrozumienia, że border to nie tylko sztuczki, zawody i bezwarunkowe posłuszeństwo, ale też ciężka praca, zrozumienie i cierpliwość w dążeniu do wyznaczonego celu.

Pozdrawiam :)

PS. Postanowiłam zmienić nieco filmikowe wyzwanie, będę sklejać filmiki po 10 nagranych sesjach, dlatego, że w tym tygodniu nagrałam tylko 4, a to jest według mnie za mało.



Piękna Etna i dumny Tofik

9 komentarzy:

  1. Mnie osobiscie podobaja się takie cykle, więc z chęcią będę czytała.

    zapraszam do siebie. :)
    saracollak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie osobiscie podobaja się takie cykle, więc z chęcią będę czytała.

    zapraszam do siebie. :)
    saracollak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam sukę pół -bordera, ona jest bardzo podobna ( ma trochę inny pysk) i charakterologicznie bardzo poszła w bordera. Jest bardzo grzeczna i posłuszna ale też mocno zdziwaczała na punkcie wypasania. Do samochodów i motorów miała jako szczeniak, ale wystarczyło samo mówienie jej : "Przestań!" , 'Tak nie rób" i teraz już tego nie zagania. Dzieci się boi, bo mają różne hulajnogi itp i omija je, ale często chce żeby wszyscy ludzie szli razem pod jej opieką i idzie z kimś obcym, zachęcając żebym się dołączyła. Organizuje ludzi w stado i w ten sposób poznałam tu wiele osób... Problem polega na tym, ze kiedy ktoś się odłącza, ona za nim biegnie i każe wracać do grupy. Dzisiaj tak zrobiła, ale w końcu pozwoliła tej kobiecie odejść. Najgorsze że często wraca po tą osobę, która została w domu, jak ona wychodzi na spacer i wszyscy muszą z nią wyjść. I wygląda na to że już się tego nie oduczy, bo traktuje to strasznie serio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj jak ja bym chciała, żeby wystarczyło "przestań" :D A z organizowaniem ludzi w stado to Lusia po prostu MUSI iść pierwsza, kiedy idziemy dużą grupą. A jak nie jest pierwsza, to i tak zaraz będzie. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią poczytam więcej takich postów, jakiś czas temu sporo zastanawiałam się nad borderem ale ilość poznawanych osobników z różnymi dziwnymi fiksacjami i problemami trochę mnie odstrasza. Mam wrażenie że ta rasa jest bardzo różnorodna i czasami to jednak geny decydują o danych zachowaniach. U innych ras nie widzę takiej rozbieżności w charakterach jak u borderów. Oczywiście cały czas staram się jak najbardziej rozgryźć tę rasę, border bardzo pasuje mi na przykład budową i wielkością :). Ale to takie moje przemyślenia, do drugiego psa zostało mi jeszcze dużo czasu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też uważam ze nie ma drugiej tak różnorodnej charakterologicznie rasy. Z reszta pod względem wyglądu rownież. Co do genów, to juz dawno chciałam zapytać hodowcę, czy matka lub rodzeństwo tez "pasie" samochody czy inne. Oprócz tego strasznie szkoda mi borderów, bo przez hodowlę pod wystawy stały się właśnie takie chorowite i mają różne dziwne, niepotrzebne w pasterstwie zachowania. Dlatego jeśli moim kolejnym psem bedzie border, to na pewno nie showek. Ale środowisko Borderowe tak mnie zniechęciło, ze coraz poważniej zastanawiam sie nad kelpie albo belgiem. Ja tez mam dużo czasu do kolejnego psa, ale warto juz zacząć sie zastanawiać. ;)
      Pozdrawiam i cieszę sie ze post sie podobał! :)

      Usuń
  6. Dobrze, że udało Ci się jej oduczyć i nie musiało się skończyć jak u psa koleżanki mamy(wpadł pod samochód i potem już się bał)
    Fajny post, pisz takich więcej, chociaż wszystkie są super ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że nie rozłożyłaś bezradnie rąk, tylko postawiłaś na swoim :) Cykl takich postów ciekawie się zapowiada, chętnie poczytam! :D

    OdpowiedzUsuń

Napisz w komentarzu link do swojego bloga. Jeśli mi się spodoba, dodam go do obserwowanych. Zachęcam do komentowania :)