To już rok!

A więc dzisiaj (08.09) mija rok, od kiedy Lusia jest z nami. Szybko to zleciało. Tyle się działo przez ten czas, poznałam tak dużo nowych rzeczy, tyle się nauczyłam. A to wszystko dzięki temu małemu piesełkowi. Pewnie gdyby nie ona, nadal nie miałabym zainteresowań, nie zajęłabym się fotografią i nie poznałabym tylu ciekawych ludzi. Dziękuję ci, Lu.

Pewnie zauważyliście (lub nie), że w galerii pojawił się nowy album. Całą niedzielę spędziłam na zabawie z tymi małymi potworkami. Są naprawdę przecudne. Są pieskami mojej koleżanki. Tak młode, a już po przejściach. Jakiś idiota podrzucił je w worku na śmieci babci Weroniki. Było ich 9, a Weronika dała dom dwóm. Ma chłopca i dziewczynkę. Wyglądają jak Lusia kiedy była mała. <3

Teraz trzecia i ostatnia sprawa- Lusia jest już oficjalnie rasowym borderem. W zeszłym tygodniu odebraliśmy rodowód. Oczywiście nie jest nam potrzebny do zrobienia hodowli czy coś, bo Luśka jest niehodowlana, ale zawsze warto mieć taki papierek, z resztą jakbyśmy się wzięły za obi, to do klasy międzynarodowej (3) jest potrzebny. Tak więc mój mały szczeniaczek jest już dorosłym borderkiem. :) I jeszcze jedno, nauczyłam Luśka dwóch nowych sztuczek. Chodzi o wskakiwanie na ręce i vaulty. Wskakiwanie jest już idealne, a tak długo się z tym męczyłam. Vaulty jeszcze dopracowujemy, ale co najważniejsze, nauczyłam Lu skakać! Tak, wcześniej nie wiedziała jak się wybić, żeby tak wysoko skoczyć, bo wcześniej nie mogła tego robić. Teraz zrobiła się tak skoczna, że cały czas na sesjach skacze przeze mnie lub na ręce. Kocham tego psiaka. :)

Jako prezent daję wam linka do mojego pierwszego bloga, którego przestałam prowadzić ze względu na mój brak umiejętności. Jest dla mnie trochę śmieszny, ale jak chcecie, zapraszam. ;)

http://totallysatisfied.bloog.pl/

Pozdrawiamy,
Kasia i Lusia